sobota, 17 czerwca 2017

Żyje!

Witam wszystkich po długiej przerwie.

Dlaczego nie wstawiałam postów?
Nie wiem, zapewne dlatego iż nie było czasu, weny, no po prostu żadnych pomysłów na post i chcąc niechcąc, zaniedbałam. 
Dodatkowo szkoła, obowiązki, nauka, które ostatnim czasy były na pierwszym planie gdyż zależało mi aby moje oceny były chociaż trochę satysfakcjonujące, co prawda, nadal to nie będzie wybujała średnia, ale przynajmniej wiem, że dużo zrobiłam i mogę z czystym sumieniem zacząć wakacje. 
Co prawda gdyby nie pewna osoba to pewnie straciłabym motywacje i chęci, dlatego, dziękuje za całą pomoc jaką mi ta osoba dała, a tą osobą jest.. mój chłopak, dziękuje.

Ale wracając...

Jakieś zmiany? Czy nadal tryskam optymizmem starając się nie patrzeć na negatywne czynniki z otaczającego mnie środowiska?
Nie do końca, aczkolwiek staram się.

Dużo czasu minęło, a co za tym idzie? 
Wiele minęło i wiele przyszło, tych dobrych jak i zarówno negatywnych rzeczy.
Nie ukrywam, że pierwszego roku w liceum nie będę wspominać zbyt dobrze, powiedziałabym wręcz, że lekko podcięto mi skrzydła, w sferach gdzie czułam się kiedyś mocna okazało się, że jestem słaba, zawiódł mnie również mój powracający notorycznie stres, który tylko dokładał swego, ale żeby nie było samego ''zła'', to były również i dobre momenty, nowe doświadczenia, mogłam grać w przedstawieniu główną rolę przed moim starym gimnazjum za którym zaczynam tęsknić, ale to już swoją drogą. Najciekawsze jest to iż ten scenariusz był napisany przeze mnie i mojego chłopaka. Także tragedii nie ma.. Ale już kończąc temat szkoły, o której chciałabym póki co serio zapomnieć, to może co u mnie poza szkołą?

Minimalnie lepiej, powstało w mojej głowie sporo nowych planów oraz celów, do których chciałabym dążyć, jedyne co mi stoi na przeszkodzie to chyba ja sama oraz moje lenistwo i siła woli.
Wiele spraw w głowie mam również niedokończonych, lekko męczących, niedających spokoju.
Zauważyłam na pewno u siebie jedno, ostatnio jestem cholernie nerwowa, naprawdę. Nie wiem dlaczego, nie rozumiem tego. Bardzo dużo rzeczy, nawet takich drobnych potrafi na mnie zadziałać w taki sposób, że moja irytacja sięga szczytów. Unoszę głos, obrażam się na świat. Najgorsze jest to, że nie umiem nad tym zapanować. Jakie są tego powody mogę się tylko domyśleć.

Są sprawy, które mi nie dają spać po nocach i dają straszny dyskomfort, ale to już kwestia, z którą wolę się nie dzielić publicznie.
Za wieloma rzeczami z przeszłości zaczynam po prostu tęsknić i przejmować się czymś na co za żadne skarby świata wpływu nie mam. Głupie, nie?
Traktuje ten blog jako pamiętnik, stąd tyle żali.. ale by nie było, że ciągle smęcę, to chcę zmian.

Chciałabym w te wakacje przede wszystkim wrócić do tego samego trybu co roku, czyli czysta regeneracja sił. 
Jak zatem ona wygląda?
Nic nadzwyczajnego, po prostu ZDROWY, BEZSTRESOWY tryb życia. Nie wiem czy wrócę na siłownię czy nie, nie będę robić z siebie skrajnie fit dziewczyny dla fejmu, mogę jedynie ograniczyć żywność, która jest nie zdrowa i więcej jeść rzeczy, które mają właściwości odżywcze oraz pić więcej wody, około 2 litrów i oczywiście więcej soków własnej roboty. 

Czy zrezygnuje ze słodyczy? Nie wiem, nie dosłownie, nie potrafiłabym jeśli mam być szczera, tak samo jeśli chodzi o fast-foody, mogę ograniczyć, ale na pewno nie do zera. Tym bardziej, że jestem bardzo szczupła, więc nie widzę takiej potrzeby.

Jeśli chodzi o cerę, raczej zrezygnuje z fluidów i pudrów, nadal będę się malować, ale już niepełne makijaże, takie coś zostawię na specjalne okazje.

Jeśli chodzi o ciało, chciałabym bardzo przytyć i zacząć ćwiczyć.

Co do mojego charakteru? Nie wiem, muszę zadbać o siłę woli.

Post sama nie wiem czego dotyczy, po prostu, chciałam się wygadać. Nie wiem co ile będę wstawiać post, o ile będę, to wszystko zależy od czasu i chęci, a póki co to wszystko.

DZIĘKUJE. :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz