niedziela, 27 listopada 2016

Written in the stars♥

Witam.

Tematyka posta bardziej pasuje na walentynki niżeli na dzień dzisiejszy.. ale właściwie.. to dzisiaj czuję takowe uniesienie więc co mi tam.

Swoją drogą.. wierzycie w przeznaczenie? 
W ogóle, czym te przeznaczenie jest?
Dwoje ludzi jest sobie zapisanych w gwiazdach i prędzej czy później znajdują siebie żyjąc długo i szczęśliwie? A może miłość od pierwszego wejrzenia?
Bo ja mam mieszane odczucia do tego, kiedyś głęboko wierzyłam w takie coś, potem patrząc rozsądnie zmieniłam do tego podejście po większych refleksjach. 
Myślę jednak, że chociaż dosłownego ''przeznaczenia'' być może nie ma, to może być coś podobnego ''pod to'', działające w podobny, ale jednak trochę inny sposób. Nie wiem jak to logicznie rozpisać, bo jakkolwiek tego nie opiszę będzie brzmiało absurdalnie. 
I każdy prędzej czy później znajdzie te osobę, nie zważając na wiek młody czy bardzo stary.

Znam historię gdzie osoby od 3 klasy podstawówki są razem do teraz, a obecnie mają po 40 lat i są szczęśliwym małżeństwem. Brzmi absurdalnie, ale taka prawda.

Więc niczego nie wykluczam, jestem zdania, że wszystko jest możliwe mimo różnorodnych wątpliwości.

Choć tytuł brzmi jednoznacznie nie mam zamiaru pisać o przeznaczeniu, tylko o uczuciach. 
Miłość i zakochanie to dwa najbardziej złożone i niezwykłe zjawiska, które wpływają na organizm i funkcjonowanie człowieka. Endorfiny (substancje nazywane potocznie hormonami szczęścia) w mózgu i tak dalej.

Ale nie będę się rozpisywać naukowo, bo naprawdę tak szerokiej wiedzy nie posiadam, a po za tym, mówiąc o uczuciach w taki sposób jest dość suchy. Wole jednak mieć świadomość, że to jest prosto z serca. 

Uczucie jeśli jest odwzajemnione to naprawdę wszystko staje się innej barwy, inaczej postrzega się każdy aspekt świata.
Życiowa pustka znika, a pojawia się dopełnienie. Magiczny stan. 
Jest to proces przebiegający stopniowo gdzie w pewnym momencie coś przeskakuje.

Kiedy to jest to?

Wtedy kiedy to czujesz, wtedy kiedy czujesz po prostu coś innego, wyjątkowego patrząc w oczy drugiej osoby. 

Kiedy czujesz euforie i spokój.

Kiedy traktujesz te osobę inaczej. 

Kiedy czujesz przy niej swobodę i pewną więź.

Kiedy czujesz coś zupełnie innego, nowego, niezwykłego, a wręcz przedziwnego..

Kiedy martwisz się o jej samopoczucie i bezpieczeństwo. Chcesz szczęścia drugiej osoby.

Kiedy czujesz, że możesz zaufać w 100%.

Kiedy nie wyobrażasz sobie postawić kogoś innego na jej miejsce, albo co gorsza, kogoś innego na swoje miejsce.

Kiedy potrafisz myśleć przyszłościowo na temat tej osoby, choć może wydawać się czasem to absurdalne.

Kiedy chcesz mieć te osobę po prostu przy sobie.

Kiedy sam czujesz się przy tej osobie wyjątkowo.

Kiedy widzisz w niej to czego nie widzisz w kimś innym..

Być razem na dobre i na złe.

...

Oczywiście wszystko z rozsądkiem nie tracąc głowy, pamiętajmy, że miłość nie ma nic wspólnego z obsesją.

Chociaż to są wyłącznie i moje poglądy na ten temat, niby rzeczy tak rzeczywiste lecz nie każdy musi się zgadzać. Wielu rzeczy zapewne nie wymieniłam, o wielu zapomniałam dodać.
Ale po prostu musiałam rozpisać się w jakiś sposób.

A czy ja czuje do kogoś to coś? Tak
Ale nie patrzę na nic przez różowe okulary, no przynajmniej staram się. 
Czy ta osoba czuje to coś do mnie? Z tego co jest mi wiadome to niby też. I za to dziękuje.

Na tym skończę, może kiedyś wrócę do tego tematu, na razie to zostawiam.
Dziękuje za przeczytanie.

Pozdrawiam!











wtorek, 8 listopada 2016

Smak dzieciństwa..

Dzieciństwo.. tak..

Tak szybko przemija..

Pamiętasz te czasy gdzie przychodzili po Ciebie rodzice do szkoły, Twoim zmartwieniem nie były oceny, a Twoim zadaniem domowym było wypełnić tylko krzyżówkę.
Kiedy przychodziłeś ze szkoły, zjadłeś obiad, biegłeś na dwór, a tam czekała na Ciebie gromadka innych dzieci?
Kiedy wszystko było odbierane takim typowym dziecięcym rozumowaniem, nie byłeś mieszany w żadne problemy, bo sam ich nie rozumiałeś. Gdzie prawdziwe problemy były tak naprawdę między lalkami albo w bajkach.
A Twoim zmartwieniem był zagubiony klocek lego. Największym obowiązkiem posprzątanie zabawek z podłogi, a powodem do płaczu lekkie zdarcie na kolanie.
 Kłótnie z przyjaciółkami opierającymi się na fochach przez granie nie fair w karty albo ustawianiu własnych zasad do zabawy.

Lecz mimo wszystko najbardziej brakuje mi chyba tego całego dziecięcego rozumowania i analizowania różnych sytuacji, których właśnie nie było dane mi rozumieć ze względu na młody wiek. Patrzyłam na wszystko pod zupełnie innym kątem, bardzo prostym, bez komplikacji, dzięki czemu mogłam spać spokojnie.
Jedynym moim stresem było gdy zrzuciłam szklankę na ziemię i bałam się reakcji rodziców. Jak chodziłam za rękę z babcią i biegłam na huśtawkę. Jak była jeszcze ta magia świąt, gdzie wierzyło się jeszcze w świętego Mikołaja oraz miało się inne poglądy w świecie religii.

Jedyne co muszę przyznać, że dzieciństwo do pewnego momentu miałam bardzo udane, wręcz idealne. To rodzice oraz dziadkowie umieli mi zapewnić.
Wszędzie jeździłam, miałam dużo koleżanek, rzadko zdarzało się siedzieć w domu. Jedyne co źle wspominam to jak rodzice się kłócili, bardzo mnie to stresowało za dziecka i płakałam.. ale te kwestię pominę..
Po za tym wszystko mi się udawało, w podstawówce do 4 klasy byłam lubiana, miałam bardzo dobre oceny i mimo tego, że byłam cichą dziewczynką zamkniętą w sobie to byłam bardzo pozytywna.

Nie mówię, że każde dzieciństwo jest idealne, bo są rzeczy w świecie tak małego brzdąca, które powodują łzy.. nawet w świecie dzieci jest jakaś nie akceptacja, ale na pewno nie taka wielka jak później.
Moim zdaniem dosłowne dzieciństwo mija między 4, a 5 klasą podstawówki, no przynajmniej u mnie tak się skończyło. Ale już wtedy dzieciaki są przygotowywane raczej do poważniejszego brania wszystkiego dookoła i cały ten prosty mechanizm zaczyna u nas przemijać.. cóż w moim przypadku jeszcze inne sytuacje spowodowały zbyt wczesną powagę to wielu rzeczy, ale o tym już pisałam w innej notce. No cóż..

Wtedy wszystko było inne choć niby mówią, że nadal nie mogę narzekać, bo to dopiero życie dorosłe uważane jest za trudne i ciężkie, a mój wiek to niby czas do szaleństwa. Niby jest w tym jakaś prawda, ale nie mogę się z nią zgodzić w 100%..
Bo mimo to brakuje mi czasów przed 11 rokiem życia, wtedy było pięknie.

Dziękuje.
Pozdrawiam!

niedziela, 6 listopada 2016

Ludzie bywają okrutni...

Nie ważne czy jesteśmy małymi gówniakami, szczyniokami w okresie dojrzewania, wielce dorosłymi czy staruszkami na emeryturze.
Bywa być nam okrutnymi.
''Nam'' ponieważ nawet mi się to zdarzyło.
Nie jestem święta, więc bywało, że byłam bardzo wredna do wielu osób z mojego otoczenia, nawet w relacjach damsko-męskich zdarzyło mi się doprowadzić kogoś do niezbyt przyjemnego stanu. Co prawda to trochę dawno, ale było. Wyżywałam się na innych dlatego, że w tym czasie ktoś inny traktował tak mnie.

Cóż..
Nadal zdarza mi się nie być świętą, ale nigdy nie jestem przesadnie wredna do kogoś kto mi nic nie zrobił, po prostu nikomu nie ufam by się nie przejechać. (oczywiście nie licząc osób bliższych)
Różnie bywa jeśli chodzi o osoby, które raczej zalazły mi za skórę gdyż bywam mściwa.

Nawet jeśli bywa, że jestem dla kogoś mało przyjemna to mam wyrzuty sumienia. Ja akurat mam sumienie, ale większość się zachowuje jakby miała go brak. Choć patrząc na to z punktu psychologicznego, każdy zdrowy człowiek takowe ''sumienie'' ma.
Ale mam na myśli tutaj bardziej osoby, które się ewidentnie nad kimś znęcają - jadą po psychice i manipulują na każdym kroku od tak, bez powodu.

Jeszcze do okrucieństwa dodam jeden przykład.. zapewne każdy z nas zna dzieciaki w przedziale wiekowym 5-11, które próbują zasłynąć na pięknym YouTube.
Oczywiście, większość z tych dzieci jest nieświadoma z tego co robi, że video, które wstawiają nie są zbyt poważnie brane przez odbiorców.
Osoby prawie profesjonalne są hejtowane, a co dopiero dzieci. Każdy się z tego śmieje, mi też się zdarzyło, bo niektóre rzeczywiście są zabawne, ale jednak wiadomo, że to są jednak jeszcze dzieci, nieświadome niczego i bardzo wrażliwe. Nie mają jeszcze rozbudowanej psychiki, nie są podatne nawet na konstruktywną krytykę, a co dopiero na obraźliwe komentarze czyli tzw. hejty.
Dlatego nigdy nie komentuje takich nagrań w żaden sposób.
Nie zaliczam tutaj 9-13+ którzy pokazują jak bardzo są dorośli paląc szlugi przed kamerą, przeklinając i robiąc z siebie patologie. Tylko dzieci, które faktycznie chcą coś pokazać, ale z powodu ich braku umiejętności, dziecięcego rozumowania niezbyt im to wychodzi.
Komentarze pod takimi filmikami są naprawdę okrutne tym bardziej dla małego dziecka. W komentarzach są zazwyczaj niecenzuralne słowa. Czy to jest normalne? Tutaj oczywiście też dużą odpowiedzialność bierze rodzic nie powiem, ale jednak nie każdy jest wstanie monitorować w 100% swoje dziecko.
Przy okazji wiem jak to jest być po drugiej stronie. Mając 10 lat próbowałam bawić się we vlogerke, nie wychodziło mi to jak się domyślacie. Chciałam coś tam pokazać, ale mi nie wyszło, masa krytyki, obraźliwych komentarzy, nawet z podtekstami seksualnymi, wulgaryzmy. Atak był. W ciągu 3 dni usunęłam kanał z bólem. Było mi bardzo przykro pamiętam z tego powodu, mam jeszcze te filmiki na starym laptopie, oglądając je przyznam, że mam trochę beke z samej siebie. Ale to nie powód by obrażać. Cóż.. mój przyszywany brat 6letni widzę, że też chcę się bawić w coś podobnego, ogląda dużo YouTube'rów i chcę się upodobnić. Nagrywa jakieś filmiki tabletem, nie zamieszcza tego w sieci, bo jest akurat kontrolowany pod tym względem przez tatę i jego mamę oraz mnie. Mówiłam czym może się to skończyć, bo pytał mi się jak wysyła się video by inni widzieli. Więc pozostał na tym, że robi takie filmiki dla siebie, prywatnie dla zabawy i niech tak pozostanie przynajmniej przez najbliższe 8/9 lat.

Ale wracając, bo stoczyłam się z tematu..
Już nawet nie wspominając o dzieciach trzeba zauważyć, że dużo ludzi jest traktowanych w sposób brutalny. Nie każdy pamięta, że przemoc fizyczna i psychiczna niewiele się od siebie różnią.
Osobiście nie jestem za tym by kogoś obgadywać za plecami, jeśli coś nie pasuje należy mówić to w twarz, ale.. właśnie. Tu jest to ''ale''
W sposób dojrzały i na jakimś poziomie by przedstawić swój problem ''co i dlaczego'' bez zbędnych obelg, które mogą urazić drugą osobę w przesadny sposób. Co do obrabiania tyłka to również może zranić drugą osobę, bo skąd mamy pewność, że druga osoba się nie dowie o tym co mówimy na jej temat?

Ludzie czasami nie znają granic, jadą po kimś, bo coś usłyszeli nie znając prawdziwej wersji zdarzeń, z resztą dużo jest podobnych sytuacji.. ale o tym w ciągu dalszym, brak czasu obecnie na większe rozwinięcie.:)

więc C.D.N
I POZDRAWIAM!