wtorek, 8 listopada 2016

Smak dzieciństwa..

Dzieciństwo.. tak..

Tak szybko przemija..

Pamiętasz te czasy gdzie przychodzili po Ciebie rodzice do szkoły, Twoim zmartwieniem nie były oceny, a Twoim zadaniem domowym było wypełnić tylko krzyżówkę.
Kiedy przychodziłeś ze szkoły, zjadłeś obiad, biegłeś na dwór, a tam czekała na Ciebie gromadka innych dzieci?
Kiedy wszystko było odbierane takim typowym dziecięcym rozumowaniem, nie byłeś mieszany w żadne problemy, bo sam ich nie rozumiałeś. Gdzie prawdziwe problemy były tak naprawdę między lalkami albo w bajkach.
A Twoim zmartwieniem był zagubiony klocek lego. Największym obowiązkiem posprzątanie zabawek z podłogi, a powodem do płaczu lekkie zdarcie na kolanie.
 Kłótnie z przyjaciółkami opierającymi się na fochach przez granie nie fair w karty albo ustawianiu własnych zasad do zabawy.

Lecz mimo wszystko najbardziej brakuje mi chyba tego całego dziecięcego rozumowania i analizowania różnych sytuacji, których właśnie nie było dane mi rozumieć ze względu na młody wiek. Patrzyłam na wszystko pod zupełnie innym kątem, bardzo prostym, bez komplikacji, dzięki czemu mogłam spać spokojnie.
Jedynym moim stresem było gdy zrzuciłam szklankę na ziemię i bałam się reakcji rodziców. Jak chodziłam za rękę z babcią i biegłam na huśtawkę. Jak była jeszcze ta magia świąt, gdzie wierzyło się jeszcze w świętego Mikołaja oraz miało się inne poglądy w świecie religii.

Jedyne co muszę przyznać, że dzieciństwo do pewnego momentu miałam bardzo udane, wręcz idealne. To rodzice oraz dziadkowie umieli mi zapewnić.
Wszędzie jeździłam, miałam dużo koleżanek, rzadko zdarzało się siedzieć w domu. Jedyne co źle wspominam to jak rodzice się kłócili, bardzo mnie to stresowało za dziecka i płakałam.. ale te kwestię pominę..
Po za tym wszystko mi się udawało, w podstawówce do 4 klasy byłam lubiana, miałam bardzo dobre oceny i mimo tego, że byłam cichą dziewczynką zamkniętą w sobie to byłam bardzo pozytywna.

Nie mówię, że każde dzieciństwo jest idealne, bo są rzeczy w świecie tak małego brzdąca, które powodują łzy.. nawet w świecie dzieci jest jakaś nie akceptacja, ale na pewno nie taka wielka jak później.
Moim zdaniem dosłowne dzieciństwo mija między 4, a 5 klasą podstawówki, no przynajmniej u mnie tak się skończyło. Ale już wtedy dzieciaki są przygotowywane raczej do poważniejszego brania wszystkiego dookoła i cały ten prosty mechanizm zaczyna u nas przemijać.. cóż w moim przypadku jeszcze inne sytuacje spowodowały zbyt wczesną powagę to wielu rzeczy, ale o tym już pisałam w innej notce. No cóż..

Wtedy wszystko było inne choć niby mówią, że nadal nie mogę narzekać, bo to dopiero życie dorosłe uważane jest za trudne i ciężkie, a mój wiek to niby czas do szaleństwa. Niby jest w tym jakaś prawda, ale nie mogę się z nią zgodzić w 100%..
Bo mimo to brakuje mi czasów przed 11 rokiem życia, wtedy było pięknie.

Dziękuje.
Pozdrawiam!

1 komentarz: